Tuesday, November 3, 2009

spóźniony...







no właśnie tak a nie inaczej należało zatytułować ten post.
powinien powstać kilka tygodni wstecz ale brak internetu, telefonu i wielu innych, równie ważnych czynników spowodowało, że powstał dzisiaj.
adopcja pana Kota-chociaż Kuba Z. nazywa go Plaster ( bądź Plajster) była pierwszą adopcją, w której uczestniczyłam. zapamiętam ją do końca życia, bo pan Kot strasznie śmierdział kocią kupą. jego kumpel z pudełka nie wytrzymał napięcia przed-adopcyjnego i narobił na pieluszkę, więc cała ferajna uczestnicząca w akcji upaćkała się po sam czubek nosa.niezapomniana kąpiel x2 pod ziembowym prysznicem nie do końca przyniosła zamierzony cel ale nie było tak źle :D
reszta dnia to cała masa przygód z 23-orgazmami na czele!!! dłuuuugo by opowiadać.lepiej spojrzeć na fotki!
p.s. dzięki Kubo Z. za pierwsze adopcyjne przeżycie

Monday, November 2, 2009

zalec

zalec, zalegnąć, zaniemóc...
podobno 'to' słowa, kóre zostały przez pewnych ludzi wymyślone.
podobno jedno z nich wyszło z moich ust po raz pierwszy-tak stwierdził ostatnio pan K. no cóż-może to i prawda.
podobno jestem osobą nie zwracającą uwagi na takie detale.
podobno....

Monday, October 12, 2009

chill-out


a to dzieło twórczości mojej Agatki... to ja chociaż sama nie mogę się poznać. jak stwierdziła Aga ' nie martw się, poznają Cię po pieprzyku'... no i coś w tym jest. wielki buziak dla mojego agatkowego miszcza nad miszcze!!! :*

Wednesday, October 7, 2009

włosy




żebyście mnie już nie poganiali ( Ma Mia-tak, tak to właśnie Ciebie się tyczy ;D) to wstawiam moje włosy a raczej ich brak. chciałam wyglądać jak paź, no dobra chociaż jak kawałek pieczarki ale jest trochę inaczej. mam wygolone włosy i są zajebiste!!! :D
wiem, że jak pójdę do Michała to wyjdę z uśmiechem na twarzy! a dzisiaj wyszłam z numerem do Wawrzyna i już niedługo będzie cudeńkowy tatuażyk na mej stopie!!! ha-haa!!
a tymczasem podziwiajcie moje włosy i złote ramy lustar w salonie Pitbull-lady....in Gtown-rzecz jasna! ;D

Tuesday, October 6, 2009

instrukcja...




...jak przygotować skład produkujący naleśniki. woda, mleko, jajka i troche cukru...i w sumie już, bo po co się przemęczać i dodawać coś więcej(?).
naleśniki wyszły mega. ja po przygotowaniu też byłam mega...zmęczona.
sponsorem dzisiejszego dnia był(a): fejsbuka, patelnia+olej z pierwszego tłoczenia, różowe skarpety i kfity z autostrady Skajłokera.

Monday, October 5, 2009

sick(ness) part 2





miałam dość nietypowy sen,ale niestety zostałam obudzona i nie mam pojęcia jak mógłby się skończyć...dzień zmagań ze śladowymi ilościami wirusów w powolnym tempie dobiega końca. kolorowe groszki w expresowym tempie uciekają z opakowań. mój cały, jakże interesujący, dzień bazuje na fb, youtubie i zabawach z Łukaszem, rozmowach z miszczem od najaranej Anki- Kubą, Luc-iem Skajłokerem (rzecz jasna), Jutinką i Żukiem.,dokarmianiem zwierząt i sadzeniem malin na farmie. to wszystko dzięki jemu-asusowi!!! ha-haa! :D
jakby patrzeć co dzisiaj sponsorowało dzień-na pewno wygrywa fb i youtube! wielkie brava i oklaski...
a w uszach def leppard-let's get rocked

Sunday, October 4, 2009

sick(ness)








w takim stanie powinnam być podłączona do kroplówki...nie mam siły wstać z łóżka a muszę czasem, fizjologia mnie do tego zmusza!ehhh...życie jest ciężkie od czasu do czasu-ale jak pan p. nakazał nie marudzę!!! ja i moje wirusy przebywamy w Gtown. w tych ciężkich chwilach jest ze mną niezawodna Miśka, dresowy spodzień z SuperGrooverem oraz urocze panterkowo-centkowe pluszowe papucie od mamy!!!
a-ha! ten Superboy na górze to moja największa miłość:D od którego dostałam dzisiaj formułą w oko a także zostałam podrapana i pogryziona, nie wspominając o wielkim samochodzie strażackim, który już leciał w moją stronę(to był zamach jak nic) ale w ostatnim momencie zrobiłam unik w lewo niczym Chuck Norris!wielkie dzięki CN!

p.s. a także wielkie podziękowania dla Luca Skajłokera!

Monday, September 28, 2009

park(ing)







4 dni na leżaku w samym centru stolicy...dużo się działo, mnóstwo osób przewinęło się przez Złotą i Nowogrodzką. były szachy, warcaby, scrabble, piłkarzyki, kava, ciasteczka (zrobione przeze mnie ;)) rogi, bębny, skrzypce...było megasuperhiperosko!!!!!!!! :D
więcej zdjęć na fb!

Wednesday, September 23, 2009

łazienka


cóż...
miejsce jak miejsce, niby normalne ale to przy chocimskiej jest wyjątkowe. ...nie wierzysz?
sprawdź sam.

Monday, September 7, 2009

łikendowo


























wiele się działo-jak zawsze...ja chyba nigdy nie stanę w miejscu!!!
a zdjęcia robione w drodze!

Wednesday, August 26, 2009

typical day




jak co dzień wsiadam na rower w granicach 7.30, jadę do pracy, loguje sie na fb i tak do 18.00 pokonuje ten sam dystans każdego dnia ale zdarzył się wyjątek-pomyślałam, że dawno nie odwiedzałam pań w barze familijnym przy Nowym Świecie... rower dumnie przypięty do latarni połyskiwał w słońcu, ja siedziałam przy stoliku (moją ulubioną miejscówką jest stolik tuż przy oknie z idealnym kątem patrzenia w stronę latarni)pochłaniając pomidorową z ryżem. muszę koniecznie dodać, że tego dnia zrobiłam dobry uczynek i postawiłam obiad drobnemu nowo-światowemu żeberka+fasolę z masłem+kompot- po prostu pyszunia! ;D dzień jak najbardziej z tych udanych!



Sunday, August 23, 2009

seaside




















































wypad do chałup przeskoczył moje oczekiwania.działo się tak dużo, że nie mam siły wszystkiego opisać. przypuszczam, że bolałyby mnie palce od uderzania w klawiaturę. w skrócie były chałupy - sponsorowane w szczególności przez bananowe towarzystwo oraz firmy roxy&quicksilver, imprezy na plaży, mrożona kawa (pyyyyszunia ;D), ponownie imprezy na plaży, zwiedzanie hellowych zakątków stopem, kiteboard, zatoka+plaża, gdańsk, sopot, gofry, wino pod molo, szampan w mandarynce, niebieskie okiennice, forget-me-not...nowe słoneczkowo-pociągowe znajomości + niewielka ilość snu!!!!!!!!!!
GENIALNE!